Samotny rajd przez lody północy - Nordkapp

Fotorelacje z podróży małych i dużych.
Awatar użytkownika
Tomiacho
Po kostki w błocie
Posty: 330
Rejestracja: 31 mar 2010, 22:04
Motocykl: XT 600 43f
Lokalizacja: Piła

Re: Samotny rajd przez lody północy - Nordkapp

Post autor: Tomiacho »

Pełen podziw :) hardcorowa wyprawa.
Cold and Ugly

Ręce w błocie, chuj w tawocie to crossowiec przy robocie
Awatar użytkownika
Gacek
Prawdziwy Endurzysta
Posty: 4299
Rejestracja: 02 paź 2010, 17:12
Motocykl: Yamha xt 600 3tb 1994
Lokalizacja: SB

Re: Samotny rajd przez lody północy - Nordkapp

Post autor: Gacek »

Tadek chyba taje - odmarzzza :oops:
Tadziu ostatnio jeździłem przy plus 10 :oops: nawet byłem profesjonalnie ubrany do tego :roll: i ...
przypomniałem sobie twoją eskapadę -to co tu opisałeś ( twój wyczyn ) pozostanie juz na zawsze w mojej pamięci 8-) .
אני לא צריך אמונה עיוורת,
אני לא צריך עזרה קומית,
אני לא צריך להסתכל על הפצעים,
אני לא צריך את ישוע המשיח סופרסטאר,
אני לא צריך טלוויזיה ביום ראשון,
אתה יכול להיות בטוח, אני לא צריך דת.
tadek550
Czyścioch
Posty: 16
Rejestracja: 06 lut 2010, 15:53

Re: Samotny rajd przez lody północy - Nordkapp

Post autor: tadek550 »

06.02.2011
Podróż na Nordkapp - Finlandia dzień czwarty
Tym razem startuje wcześniej.Obrazek
Obrazek
Budzik nastawiony na 7 rano.
Nie cała godzina - wszystko spakowane.
Kolo 8 już chyba można budzić okolicznych mieszkańców.
Niestety tenera miała co do tego inne zdanie.
Temperatura w nocy zrobiła swoje. Olej był tak gęsty ze rozruch ledwo kręcił. Gaźnik przymarzł trudno powiedzieć czy woda w komorze w każdym razie nawet grzanie gaźnika palnikiem nie pomogło. Zero odzewu. Czyżby znowu padła cewka?
Niestety parę minut kręcenia wykończyło przemrożoną baterię.
Padnięta bateria w niedziele o 8 z minutami w wiosce na końcu Finlandii to rzeczywiście może być problem. Ale cóż jadę na Nordkapp a nie do Anari wiec moto musi chodzić.
Obok hotelu Anari znajduje wypożyczalnię skuterów śnieżnych niestety zamknięte - no tak niedziela...
Ale co tam dzwonie do właściciela - zostawił numer na drzwiach to niech ma...
Niestety gość jest na skuterowym safari i nie mocze mi pomóc.
Wyjmuje baterie i uderzam do hotelu. Gorąca kawa i ciastko powinny nieco poprawić myślenie.
Obrazek
Obsługa z hotelu niestety nie dysponowała ładowarką, była 9 otworzono miejscowy market- jest szansa- niestety, ale takich wynalazków nie posiadają...
Została jeszcze stacja benzynowa trzeba, więc idę – na szczęście wszystko rozgrywa się w promieniu 200 m
Wpadam na stacje i...
Kupuje chyba najdroższy chiński prostownik na świecie.
Teraz z powrotem do hotelu podłączam baterie i zostaje mi nieco czasu na szwendanie się po okolicy.
Obrazek
Minęło jakieś półtora godziny może zapali...
No tak, ale sam prąd to nie wszystko wcześniej go nie brakowało...
Przydałoby się wykręcić święcę niestety w ferworze walki pakując narzędzia zapomniałem tego drobiazgu...
Tragedii niema w międzyczasie pojawiają się właściciel wypożyczalni snowmobili z żoną. Okazuje się , że oboje są motocyklistami gość jeździ goldasem, a jego żona deauvillem. Po dłuższych poszukiwaniach udaje nam się wykopać klucz do świec na szczęście deauville miał zestaw narzędziowy.
Wykręcam świecę i susza iskra jest a wachy na świecy nie widać...
Odpalam palnik przykładam płomień do otworu świecy kręcę i nic płomień palnika podskakuje sobie w najlepsze i nic poza tym...
Czyli ewidentnie paliwówka...
Wkręcam świecę i ponownie sięgam po dezodorant strzał w airboxa, i co widzę dezodorant który normalnie jest rozpylany teraz leci sobie strumykiem. No tak jego tez mróz nie oszczędził.
Po raz kolejny palnik idzie w ruch. Tym razem podgrzałem porządnie rexone . Strzał w airboxa - nooo teraz rozpyla aż miło...
Kręcę...
Kilka strzałów w gaźnik i w wydech i tenera znowu chodzi , jeszcze trochę szarpie ale już się grzeje- pojedziemy dalej...
Pakuję graty i ruszam. 30 km za Anari skrzyżowanie na drogowskazie widzę napis Nordkapp 330 km juz blisko.
Warunki drogowe coraz gorsze zbliżam się do granicy z Norwegią.
Tankowanie i obiad w przygranicznej wiosce , mijam bazę celną, na mój widok celnik prawie przykleił się do szyby. Mijaja kolejne kilometry jedzie się coraz gorzej kręte drogi silny wiatr mróz a do tego lód na drodze wygląda jakby go ktoś rzadkim grzebieniem przejechał rzuca strasznie.
Po około 160 km widzę że przestało mi świecić podświetlenie woltomierza - cholera znowu coś . Pies ganiał woltomierz ale ten obwód to pozycyjne, a jazda w nocy krętymi drogami czarnym moto bez tylnej pozycji może się źle zakończyć. Zatrzymuje sprzęta operacja odmrażania kłódek kufrów żeby dostać się do zapasowych bezpieczników. 40 minut może więcej na mrozie przy silnym wietrze zrobione jadę dalej. Kolejne drogowskazy na Nordkapp .
Zostało jakieś 110 km. to droga bez możliwości objazdu, wiec jeśli gdzieś akurat obsunął się śnieg na drogę to poprostu trzeba czekać...
Kilometry mijaja coraz wolniej jest kolo 11 silny porywisty boczny wiatr i lód pod kołami ponacinany zębami pługów śnieżnych w nieregularne linie sprawiają ze momentami motor jest niemalże znoszony na przeciwległy pas. Mijam kolejne tunele jest coraz gorzej. Mróz coprawda ustąpił - jest jakieś 12 może 15 stopni poniżej zera ale za to potworne zmęczenie sprawia że ledwo kontroluje maszynę do tego ten wiatr. Zostało 20 km dam rade. Ostatnia wioska przed Nordkapp tankuje moto do pełna pół godziny może 40 minut jestem na miejscu to znaczy pod szlabanem jakieś 13 kilometrów przed przylądkiem Nordkapp dzisiaj dalej się nieda. Szczere pole wietrzysko niema nawet gdzie rozbić namiotu . Zjeżdżam z drogi E69, jadę dalej znaczy 3 km dalej bo tutaj droga się kończy. Skarsvag mała wioska w zagłębieniu fiordu. Na środku wioski placyk ala parking nad zatoczka jest 1 w nocy rozbijam namiot jutro musze wcześnie wstać.
Obrazek

Zimą ostatni kawałek zamknięty jest dla ruchu publicznego. Dwa razy dziennie rusza konwój pług śnieżny, autobus i auto zamykające. Czasami do konwoju dołączane są auta 4x4 z kolcowanymi oponami. Zwiedzający mogą się dostać tylko autobusem z konwoju.
W okresie zimowym ze względów bezpieczeństwa dojazd na Przylądek Nordkapp jest zamknięty dla motocykli.
tadek550
Czyścioch
Posty: 16
Rejestracja: 06 lut 2010, 15:53

Re: Samotny rajd przez lody północy - Nordkapp

Post autor: tadek550 »

07.02.2011
Dzień piąty zdobywam Nordkapp.

Eee no tak czyli pobudka siódma rano - dużo roboty do zrobienia trzeba przygotować moto do podjazdu o bliżej nieokreślonym stopniu trudności. Dodatkowe dwa rzędy kolców w tylnej oponie powinny załatwić sprawę. Po około godzinie jestem gotowy by wyruszyć na rekonesans - w sensie obadać gdzie i jak załatwić wjazd na ostatnie 13 km "przeklętej" drogi. Jeszcze tylko zabezpieczyć namiot przed porwaniem przez wiatr przy użyciu kilku brył zmrożonego śniegu, no i konieczna okala się rozgrzewka wiec standardowo kilka kółek w koło tenery. Ubrany w ciuchy raczej średnio nadające się do jazdy w tych rejonach - niestety zamarzniętego kombinezonu nie byłem w stanie sam ubrać - odpalam moto. Już miałem ruszać gdy zauważyłem, że z okna jednego z domków ktoś macha do mnie. Zgasiłem silnik i poszedłem zobaczyć o co chodzi. Okazało się że mieszkający tam Jan i Rasa widząc że biegam dla rozgrzewki postanowili zaprosić mnie na kawę. Korzystając z okazji kontaktu z "miejscowymi" postanowiłem wywiedzieć się jak wygląda temat wjazdu na Nordkapp motocyklem. Goszczący mnie państwo okazali się na tyle uczynni, że Jan bez chwili zastanowienia wyjął telefon i zadzwonił do bazy turystycznej znajdującej się na Nordkapp. Krótka rozmowa z panią z biura i ... potwierdza się to czego dowiedziałem się już wcześniej : w okresie zimowym motory na Nordkapp dostępu nie maja ze względów bezpieczeństwa. Gdy zaczęliśmy nalegać twierdząc, że widzieliśmy zdjęcia motorów w tym miejscu pani stwierdziła, że jedyne co może zrobić to dać nam numer do osoby siedzącej szczebel wyżej i może ona nam cos pomoże. Kolejny telefon odebrał pan, który stwierdził że prawdopodobnie była by możliwość pojechania motorem ale trzeba by zorganizować osobny konwój, a takie decyzje nie leża w jego gestii wiec odesłał nas do głównego bossa. Tutaj postanowiłem nieco zmodyfikować taktykę prowadzenia rozmowy i zacząłem od przedstawienia całej historii mojej podróży, dodając, ze mam zamiar przygotować kilka artykułów dla prasy i żeby to wszystko miało sens musze się dostać na Nordkapp, który to jest celem mojej podróży, na co pan uprzejmie odpowiedział iż owszem teoretycznie istnieje możliwość dotarcia do bazy na moto i rzeczywiście było kilka wypraw , z tym że motocykle posiadały wsparcie samochodów z napędem na cztery koła i były dla nich organizowane specjalne konwoje, a koszt takiego konwoju to jedyne jakieś 1000 euro. No cóż pomyślałem to już po zawodach, ale nic to. Uprzejmy pan zapytał kiedy chciałbym zorganizować moją ekspedycje. Tuu moja odpowiedz chyba go niemalże zwaliła z krzesła, usłyszał bowiem iż od godziny pierwszej w nocy koczuje w namiocie w okolicy szlabanu i że wjadę na Nordkapp choćbym miał motor przeciągnąć pod szlabanem. Po chwili milczenia usłyszałem w słuchawce, ze da boss oddzwoni do mnie za 10 minut. ??? Po niecałych 10 minutach odzywa się telefon i co słyszę ?? mam 10 minut na dotarcie pod szlaban gdzie właśnie do wjazdu na Nordkapp przygotowuje się konwój zorganizowany dla ekipy filmowej Svena Jaax’a ( http://WWW.svenjaax.de ) kręcącej właśnie dokument o tym zakazanym miejscu. Zostawiam niedopitą filiżankę kawy, i nie dbając oto, że ubranie, które mam na grzbiecie nie specjalnie nadaje się na arktyczne wyprawy, odpalam moto i gonię czym prędzej pod szlaban „odcinający” ostatnie 13 kilometrów trasy E69. Pod szlabanem zastaję ekipę filmową instalującą właśnie kamerę wewnątrz przestrzeni roboczej pługu śnieżnego. Krótkie przywitanie ze Svenem i resztą konwoju. Oczywiście „musiałem” odpowiedzieć na pytania w stylu co mnie skłoniło do tego typu wyprawy i dlaczego właśnie zimą . Szybki instruktarz udzielony przez panią prowadzącą auto zamykające konwój i możemy ruszać.
http://www.youtube.com/watch?v=jd7YeKpUpAE
http://www.youtube.com/watch?v=KtrkhajY8E0

Przejechanie trzynastu kilometrów zajęło nam około 30 minut. Po drodze dwie krótkie przerwy „techniczne” , niestety mocowanie kamery nie wytrzymało warunków panujących wewnątrz pługu i poległo pod naporem wirującego śniegu. Na szczęście kamera przeżyła. Warunki panujące na drodze podczas podjazdu raczej trudno określić jako sprzyjające. Droga tego dnia była już dwa razy przetarta przez pług konwojujący załogę pracującą w bazie Nordkapp, poza tym po drodze mijaliśmy pług wirnikowy który „odkurzał” trasę, a mimo to droga wciąż pokryta była grubą warstwą śniegu i lodu. Do tego wszystkiego dochodził bardzo silny wiatr, który do spółki z około piętnasto stopniowym mrozem dbali o to by tym którzy już podjęli się dotarcia na „ górny koniec europy” nie było łatwo.
Obrazek
Obrazek

Obrazek
Obrazek
Tak więc dzięki uprzejmości Svena udało mi się dotrzeć do celu, za to on zyskał nie codzienną możliwość umieszczenia w swoim filmie wariata, który przejechał w zimie pół europy tylko po to żeby wjechać na "zakazany teren". Po dotarciu do celu okazało się, że w bazie pracuje jeden polak- Marek - dzięki któremu mogłem wjechać na moto w miejsce z którego można cyknąć fotkę z "globusem" w tle.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Na Nordkapp spędziłem kilka godzin czekając aż ekipa Svena zakończy kręcenie materiału. Klepnąłem w miedzy czasie nieco fotek po terenie bazy , a tak "dla rozrywki i żebym się nie nudził" to szwędając się po okolicy zgubiłem klucze od moto. Chyba tylko cudem udało mi się znaleźć je w środku śnieżnego pola. Na szczęście pokrywa śnieżna była tak zmrożona że nie zapadły się lecz pozostały na wierzchu, a silny i porywisty wiatr smagający tego dnia szczyt Norwegii nie był zainteresowany zdmuchnięciem ich do morza. Bazę na Nordkapp opuściliśmy razem z ekipą obsługi. Wiatr wiejący tego dnia był tak silny, ze niemal natychmiast zdmuchiwał na drogę śnieg wyrzucony chwile wcześniej na pole przez jadący przede mną pług, co sprawiało, że widoczność spadała momentami do kilku metrów. Przejeżdżamy 13 kilometrów, mijamy szlaban. Cel podróży osiągnięty. Przylądek Nordkapp zimą zdobyty można wracać do domu. Zjeżdżam do wioski spakować swój mały obóz. Nadchodzącą noc postanowiłem spędzić na kwaterze, trzeba przygotować się do drogi powrotnej wysuszyć ciuchy, wreszcie wziąć prysznic. Okazało się iż Rasa i Jan prowadza firmę turystyczna "fishing tourist" i maja domki i pokoje do wynajęcia, tak wiec te noc spędziłem w cieple. Przy okazji załapałem się na wspaniale gofry z powidłami przygotowane przez Rase.
Awatar użytkownika
seboo
Po kostki w błocie
Posty: 196
Rejestracja: 01 kwie 2010, 10:51
Motocykl: XT 600E

Re: Samotny rajd przez lody północy - Nordkapp

Post autor: seboo »

Gdyby nie Twoja relacja i zdjęcia uznałbym, że taka podróż na moto zimą jest zwyczajnie niemożliwa. Ty zwyczajnie przekroczyłeś granice ludzkiej wytrzymałości :shock: . Możesz sobie spokojnie powiedzieć, że dokonałeś rzeczy, która dla większości ludzi jest nie do zrobienia. Jeszcze raz wielki szacun dla Ciebie ! Musisz być naprawdę ostro postrzelony :mrgreen: .
Yamaha XT 600E 3TB '95
Suzuki GSF 1250SA '08
Bies13
Czyścioch
Posty: 2
Rejestracja: 02 paź 2011, 15:24
Motocykl: mw 750

Re: Samotny rajd przez lody północy - Nordkapp

Post autor: Bies13 »

Wybacz, proszę, że nie padam na kolana: w moim wieku trudno później się podnieść :lol: Gdybym był o te 40 lat młodszy, to z pewnością nosiłbym za Tobą kapcie. Jestem pełen podziwu!!!! Gdzie teraz??
Pozdrawiam
Konrad
www.konrad-mw.home.pl
tadek550
Czyścioch
Posty: 16
Rejestracja: 06 lut 2010, 15:53

Re: Samotny rajd przez lody północy - Nordkapp

Post autor: tadek550 »

Nordkapp pora wracać.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Za mną jakieś 4500 kilometrów cel podróży osiągnięty, ale to jeszcze nie oznacza końca wędrówki, bowiem przede mną jeszcze jakieś 2300 kilometrów lodowej drogi przez górskie serpentyny norweskich fiordów i około 1500 kilometrów z portu w Danii do Londynu. Czas ruszać żegnam się z moimi norweskimi znajomymi. Rasa przygotowała mi na drogę paczkę gofrów i termos herbaty. Lodową droga E69 docieram do Olderfjord, tu wbijam się na E6 w kierunku na Alte. Stąd już prosto E6 do Oslo. E6 to główna trasa prowadząca z północy na południe Norwegii. Z tym że główna w tym wypadku nie oznacza autostrady. Główna trasa Norwegii to wąska pokryta lodem i śniegiem, kręta droga ciągnąca się wzdłuż fiordów, na której niejednokrotnie maja problem minąć się dwa tiry.

Obrazek
Obrazek
Brak sprecyzowanego planu podroży sprawiał że jechałem nie do konkretnego celu a dotąd dopóki starczy mi sił. Niestety na lodowych szlakach zmęczenie daje o sobie znać w bardzo brutalny sposób. Tego dnia przejechane kolo 470 kilometrów na wyjeździe z jednego z miasteczek tylne kolo ucieka mi w koleinę wydarta w lodzie do asfaltu na jakieś 5 centymetrów. Prędkość 50 może 60 km/h niestety nie udaje mi się wyprowadzić moto. Ląduję na glebie. Szlifuję lewą stroną jezdnię. Poszarpany kombinezon to nic byle tenera była cala. Yamaha po krótkim ślizgu uderzyła w przydrożną bandę. Na szczęście gruba warstwa śniegu zamortyzowała uderzenie. Silnik wciąż pracował. Gaszę motor. W głowie myśl jak najszybciej postawić moto do pionu(pomimo nowego korka przy przewrotce wyciekało paliwo przez wlew). Maszyna stoi. Niestety udało się postawić ją jedynie w poprzek pasa. Skos drogi, lód i koleiny sprawiają, że sprzęt jest nie do ruszenia. Mijają mnie kolejne auta, wreszcie jeden z kierowców zatrzymuje się i pomaga mi przestawić motor. Odpalam sprzęta. Bilans strat nie wypada najgorzej uszkodzony lewy kierunek, powiększona dziura w czaszy (pamiątka z zeszłorocznego elefanta)
Obrazek
przetarty nieco kufer i uszkodzone zamkniecie plus potargane nieco szmaty na grzbiecie. Niema biedy zabezpieczam kufer i w drogę. Adrenalina robi swoje mimo późnej pory przejeżdżam jeszcze jakieś 110 km. po drodze na benzyniarni wymieniam żarówkę w kierunku. Niema klosza ale niech przynajmniej świeci. Jest koło północy. Resztkami sił dojeżdżam do kolejnej stacji benzynowej. Zatrzymuje się przed skrzyżowaniem zjeżdżam na dróżkę wjazdową iii znowu gleba tym razem na prawa stronę. Nie mam pojęcia jak to się stało przy prędkości manewrowej na lodowej skorupie zostały tylko po cztery sznyty od kolców z każdego z kol. Na szczęście obeszło się bez uszkodzeń. Szybko rozstawiam namiot. Kolejny dzień powinien być łatwiejszy. Po tak wyczerpującym dniu brakuje sił na cokolwiek. Nawet przez myśl nie przechodzi by rozstawiać kuchenkę i gotować coś na kolacje. Większość jedzenia zamarznięta na kość. Przy temperaturze minus dwadzieścia pare stopni dużym problemem staje się brak wody w płynie. Herbata z termosu zaparzona gdzieś po drodze jeszcze wciąż gorąca. Co się okazuje z całego zapasu jedzenia tylko gofry przygotowane przez Rase wciąż nadają się do jedzenia bez jakiegokolwiek nakładu pracy. Rewelacyjny patent na zapasy na tego rodzaju wyprawę.

Obrazek
Obrazek
Nocleg prawdopodobnie w miejscowości Nordkjosbotn. (po analizie filmu i konfrontacji z mapą) Przejechany odcinek około 580 km
Awatar użytkownika
bohun
Po kostki w błocie
Posty: 117
Rejestracja: 06 sty 2010, 16:25
Motocykl: XL600V PD10
Lokalizacja: Lubaczów / Rezszów

Re: Samotny rajd przez lody północy - Nordkapp

Post autor: bohun »

Ten gość ma jaja :!:
Jesteś jednak Hardcorem! :shock: Jeśli chodzi o zimę to nie ogarniam, latam czasami w kolo komina w zimie, kiedyś odcinek asfaltem około 60 km przy -5 ale postoje robiłem chyba 5 razy. Tyś wielkim Wojem! Widziałem kiedyś zdjęcia bodajże z Elefanttrefen jak koleś tenerką właśnie taką jechał i miał na wydechach zrobioną ala nagrzewnicę i rury odprowadzone pod owiewkę. Teraz nie znajdę tego zdjęcia, czy to może też twoja sprawka tadek550 :?:
Kto prędko daje, ten 2 razy daje.
tadek550
Czyścioch
Posty: 16
Rejestracja: 06 lut 2010, 15:53

Re: Samotny rajd przez lody północy - Nordkapp

Post autor: tadek550 »

Witam czyżby chozdiło o te foty ?? ;)
Obrazek


Obrazek

Obrazek
tadek550
Czyścioch
Posty: 16
Rejestracja: 06 lut 2010, 15:53

Re: Samotny rajd przez lody północy - Nordkapp

Post autor: tadek550 »

Nordkapp powrotu dzień drugi.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pobudka 7 rano na dzisiaj nie przewiduję wielkiego przebiegu, za to w planie jest wizyta pod pomnikiem Gromu w Narviku.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Około 200 km, po kilku godzinach docieram do Narviku. Małe miasteczko bez trudu odnajduje polski cmentarz wojskowy i Groms Plass gdzie stoi pomnik upamiętniający polskich żołnierzy z O.R.P Grom.

Obrazek

Nad Narvikiem i okolicami tego dnia sporo przelotnych, ale za to bardzo obfitych opadów śniegu. Opuszczam Groms Plass, dojazdówka do głównej, kolejna gleba przy manewrowej. Przeklęte lodowe koleiny pod śniegiem. Dźwigam moto i jazda dalej. Mijam Narvik i dalej w kierunku Mo i Rana.
Obrazek
Obrazek
Postoje standardowo co około godziny. W pewnym momencie droga się kończy. Mała przystań Skardberget. U nabrzeża zacumowany niewielki prom.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Kurcze czyżbym pomylił drogi??? Rzut okiem na mapę, wszystko w porządku droga się zgadza porostu przesmyk fiordu, na około góry i brak możliwości objazdu.
Obrazek
Obrazek
Około godziny oczekiwania i nie całe 40 minut na promie. Londowanie w Bognes i dalej w drogę. Jest około 18 więc przede mną jeszcze dwie może trzy godziny jazdy, zanim zacznę rozglądać się za miejscówką na nocleg. Dobijam do miasteczka Fauske.
Szybki rekonesans po okolicy w poszukiwaniu miejsca na nocleg. Wybór padł na kawałek nieco odśnieżonego placu za przystankiem autobusowym przy drodze wylotowej z miasteczka. Po dniu pełnym wrażeń postanowiłem podarować sobie odrobinę luksusu, więc wybrałem się do centrum na pizze. Tak wiec szybka kolacja i czas budować dom po raz kolejny. Było juz dobrze po jedenastej gdy zacząłem rozstawiać namiot.
ODPOWIEDZ